Opowiadania z odmętów szuflady...
,,Akademik Future - w tym miejscu nic nie jest takie , jakie się wydaje ...'' - Valentine Wolf
wtorek, 22 kwietnia 2014
Podziękowanie
Dziękuję bardzo za komentarze, które motywują mnie do dalszej pracy :* ;] Mam nadzieję, że opowiadanie się podoba ;)
środa, 16 kwietnia 2014
Rozdział 2
lotnisko International Airport w Los Angeles
W ogromnej kolejce prowadzącej do strefy ,,boarding‘’, z biletem w ręku stała wysoka, zgrabna dziewczyna. Była ubrana w czarne legginsy, białe Martensy, lekko prześwitującą bluzeczkę z poliamidu oraz z skórzaną kurtką pod pachą. Rozpuszczone, długie, grube, lśniące włosy w kolorze brązu, wyglądały jakby żywcem wyjęte z reklamy Schwarzkopfa. Dziewczyna była bardzo poddenerwowana - jej lot z Los Angeles do Londynu opóźnił się o 3 godziny z powodu silnych wiatrów wiejących nad Irlandią oraz Oceanem Atlantyckim, więc od kilku godzin zmuszona była siedzieć w strefie ,,gate’’, na niewygodnym, plastikowym krześle i przeglądać z nudów po raz dziesiąty swój paszport. Hm, życie w zupełnie obcym kraju z pewnością nie będzie łatwe - myślała ,,Będę się musiała przyzwyczaić do diametralnej zmiany klimatu’’. Dziewczyna bywała już w Anglii i miała ,,przyjemność’’ zapoznania z tamtejszym klimatem. Podczas gdy ona nosiła zimowe gacie, 3 pary rękawiczek i grubaśną kurtkę, Anglicy nosili krótkie spodenki i klapki po śniegu. W -10 stopni. ,,Do tego ten deszcz’’ brrrrr. Z zamyślenia wyrwał ją krzyk 8 letniego chłopca, któremu rodzice nie chcieli kupić w bezcłowym sklepie zestawu Lego z samolotem.Ehhh, zaczynała się bardzo irytować, kolejka zdawała się nie mieć końca, a głos stewardesy w kółko powtarzającej ,,have a nice fly, thank you” doprowadzał ją do szału. Była także lekko przestraszona - niedługo czekał ją 8 godzinny lot z USA do Anglii w celu rozpoczęcia studiów na wydziale medycyny. Dlaczego wybrała studia aż tak daleko? Sama nie wiedziała. Zawsze była szalona. Hm, pewnie dlatego że uwielbiała Anglię (oprócz panującego w niej klimatu xD), Londyn, ich kulturę. Miała także serdecznie dość odpowiadania na każde pytanie:,,fine, thank you" w USA. Po 30 minutach stania w kolejce oraz odrzuceniu zalotów stewardesa, Amerykanka z polskimi korzeniami znalazła się na pokładzie samolotu United Airlines. Caroline uwielbiała loty samolotem, prawie tak jak co wieczorne loty na miotle nad Hollywood Hills. Zachód słońca nad Pacyfikiem w ,,mieście gwiazd‘’ to przepiękny oraz niezapomniany widok - jednak czas powrócić do rzeczywistości. Zajęła swoje miejsce przy oknie w klasie ekonomicznej . Mimo iż było ją stać na klasę biznesową - uważała za stratę pieniędzy wydanie setek dolarów więcej by mieć jedynie większy fotel i kanapkę sprzed dwóch dni a nie sprzed tygodnia -,- Tak więc wybrała ciasną klasę ekonomiczną, a oszczędzone pieniądze miała zamiar wydać na Oxford Street po przyjeździe do Londynu. Los chciał by miejsce obok Caroline zajął stary turysta z Niemiec, a za nią bezstresowo wychowane dziecko. Czekał ją więc ciężkiiii lot. Turysta wyraźnie zainteresował się młodą dziewczyną, zaczął więc opowiadać o swoich jachtach i willi w południowej części Anglii, lecz długowłosa wyraźnie znudzona, odpowiadała jedynie bez entuzjazmu:,,so nice”. O wiele bardziej interesowała ją lektura ,,Chłopca z latawcem’’ Khalda Hoseinniego lub utwór Cro ,,Einmal um die welt” - język niemiecki tolerowała wyłącznie w tej piosence. W życiu codziennym nie potrafiła wytrzymać drących japę Niemców. Hah, w tym języku nawet ,,cześć‘’ brzmi jak rozkaz rozstrzelania! Z przyjemnością więc obejrzała jeden z jej ulubionych filmików na YT - gdy ktoś pytał ,,dlaczego nie lubisz Niemieckiego‘’, pokazywała mu ten o to filmik - komentarz zbędny - nic dodać nic ująć ;) Cała prawda o języku niemieckim:) 8 godzin wysłuchiwania niemieckiego - to będzie trudne!Caroline przyjrzała się swojemu sąsiadowi ,,Niemiłosiernie wystające majtki, rybaczki i koszula w kwiatki - baaardzo sexy’’ - typowy Niemiec. Dziewczyna przez chwilę zastanawiała się, czy jej towarzysz nie pochodzi z Polski, otóż białe skarpetki i sandały na szwajach to znak rozpoznawczy naszych rodaków. Szybko jednak odrzuciła tę myśl - spostrzegła ulotkę Oktoberfestu oraz naklejkę z Oettingera na bagażu podręcznym Niemca. Cóż, trendy się rozchodzą :) Gdy miłośnik Oktoberfestu dał sobie spokój, dziecko z bezstresowej rodzinki dało się we znaki. Rodzice około 9 letniego chłopca nie zwracali uwagi na krzyki, plucie i kopanie w fotel Caroline. Udawali głuchych -,- oraz kompletnie nie zwracali uwagi na prośby i krzyki. ,,Kochanie nie rób tak, tak nie wolno ''taaa" bardzo stanowcze -,- Caroline ostatecznie westchnęła zrezygnowana i pogłośniła na maxa utwór ,,Hollywood Hills'' Sunrise Avenue, jednocześnie rozkoszując się widokiem zachodzącego słońca nad Canyonlands National Park w stanie Utah. Owa piosenka idealnie opisywała jej obecny stan. To jej ostatni zachód słońca nad Stanami Zjednoczonymi. Poczuła lekkie ukłucie w sercu, USA to część jej życia, choć bez wątpienia rodzinna Polska zawsze będzie numerem 1. Wiedziała jednak że w Anglii czeka na nią nowe życie oraz kuzynka Alicja - przynajmniej nie będzie sama. Kuzynki mimo iż bardzo się od siebie różniły-bardzo się lubiły. Znały się od zawsze, Alicja co roku przyjeżdżała na wakacje do znanych na całym świecie ekskluzywnych hoteli ,,Marítimo’’, których właścicielami byli rodzice Caroline, za to Amerykanka - przyjeżdżała do rodzinnej Polski, by dowiedzieć się czegoś o miejscu z którego pochodzą jej przodkowie. W ciągu zaledwie dwóch miesięcy pobytu w Polsce - dziewczyny zwiedziły Malbork, piękny Wawel, kibicowały rodakom podczas meczu Polska-Grecja (Euro 2012) na Stadionie Narodowym. ,,Lewy‘’ strzelił pięknego gola główką :) Nie mówiąc o kapitalnej obronie ,,Tytonia‘’ rzutu karnego. Hihi, wymalowane od stóp do głów na biało-czerwono musiały wyglądać bardzo zabawnie - brązowowłosa zachichotała na wspomnienie z tą chwilą. Oprócz tego bawiły się na koncercie Leonarda Cohena w ,,Spodku'', latały nad Warszawą na miotle Caroline, a nawet poszły na koncert Justina Biebera do ,,Atlas Areny'', jak przeczuwały - czysty playback. Nic dodać - nic ująć - uwielbiały i zawsze w głębi serca były takie same. Stale utrzymywały kontakt. Gdy brązowowłosa wstawała rano z łóżka - czarnowłosa kładła się spać, lecz to im nie przeszkadzało - stale rozmawiały i pisały ze sobą. Różnica 9 godzin czasu nie miała żadnego znaczenia.Z rozmyślania nad przeszłością oraz ze wspomnień wyrwał ja silny wstrząs. Samolot wpadł w silne turbulencje - mimo iż to sytuacja na porządku dziennym - wszyscy odczuwali lekki niepokój. O tej porze roku burze i silne wiatry nie były niczym dziwnym, ale tym razem samolotem trzęsło dużo mocniej niż zwykle, przez co Caroline rozlała swoją kawę pozostawiając po sobie pamiątkę w postaci ogromnej, ciemnej plamy. Z powodu silnych wstrząsów, rozległo się ogłoszenie ,,proszę zapiąć pasy’’, a światła zostały zgaszone. Pokładem zawładnęła przerażająca ciemność.Brązowowłosa nie obawiała się - ,,przecież potrafię latać, jestem wiedźmą‘’ - powtarzała w duchu. Niestety turysta z Niemiec nie był aż tak spokojny - odchodził od zmysłów. Rozwydrzony bachor także umilkł ze strachu. Kolejny wstrząs, kolejne odgłosy przerażenia. Stewardesy powtarzały ,,proszę zachować spokój’’ - taa jasne, jak tu zachować spokój?! Zapewne same sra*y ze strachu. Kobieta w wieku około 56 lat wyciągnęła różaniec po czym zaczęła odmawiać ,,Ojcze Nasz'', w jej ślady poszli inni pasażerowie w podobnym wieku. Nawet Caroline, przyzwyczajona do lotów lekko się zaniepokoiła. W sytuacjach takich jak te, do głowy przychodziły jej najczarniejsze myśli. Na myśl przyszła jej katastrofa w Smoleńsku oraz zamach 11 września. Nieeee bez przesady, samolot z pewnością nie zostanie uprowadzony… Chyba. Hm, nie zauważyła na pokładzie żadnego podejrzanego ,,ktosia''. ,,Nie panikuj - ogarnij się". Spróbowała więc się rozluźnić i skosztować ,,budyniu'', który jej został po samolotowym ,,obiedzie‘’. Tak naprawdę to nikt nie miał pojęcia co to właściwie jest. W sumie kanapka z serem nie była zła, ale na wierzchu ,,budyniu'' zebrał się jakiś glut. Zdrapała go. ,,Hmm, nawet dobre‘’. Kolejny wstrząs, Caroline przypomniał się film ,,LOT'' Roberta Zemeckisa. To dopiero był LOT. ,,Cicho , nie myśl o tym‘’. By zająć czymś myśli włączyła ,,Safe and Sound'' Capital Cities, miała z tą piosenką niezwykle miłe wspomnienia. Oprócz tego uwielbiała fragment z trąbką. Wyciągnęła z torby ulotkę Akademika ,,Future". Był on widoczny tylko dla osób nadnaturalnych. Ciekawe kogo w nim ujrzy, trolla, gnoma, inne wiedźmy? Wampiry, wiedźmy, wilkołaki były na porządku dziennym. Sam fakt, że jej kuzynka Alicja była smokiem wzbudzał strach. To była bardzo rzadka cecha, najstarsi szamani czy czarodzieje nie spotykali się z czymś takim. Niektórzy uważali ją za ,,dzieło szatana''. Taaak, świat istot nadnaturalnych był od wieków fascynujący lecz niebezpieczny. Caroline była niewiele lepsza, jej matka - Polka, siostra ojca Alicji, j była wiedźmą wody, zaś ojciec - Hiszpan - władał ogniem. Pomimo tego, że brązowowłosa posiadała moc panowania nad wodą - zdarzały się przypadki, w których ogień ją “posłuchał”. Nigdy nie zdarza się sytuacja , w której wiedźma posiada dwa rodzaje mocy naraz - i to tak różne!A tu proszę ! Mimo iż istoty nadnaturalne istniały od wieków - sposób dziedziczenia umiejętności wciąż był nieprzewidywalny. Można być szczurołakiem, smokiem i jak widać podwójną wiedźmą. Ah, można oszaleć! Caroline była ciekawa co porabia jej kuzynka, która pewnie już się zdążyła rozpakować, wysłała do niej mimo zakazu SMS ( co tam , jeśli się rozbijemy to się rozbijemy - jeden SMS nic nie zmieni ) :“Hej Ali, mój samolot miał 3 godzinne opóźnienie, (ah głupi angielski słownik, zmiana języka: Polski. Ok, już nie będzie musiała odpisywać na każdego SMS:,,fine, thanks'') troszkę się spóźnię, nie gniewaj się. Samolotem targają silne turbulencje, siedzę obok jakiegoś staregoSzwaba i rozwydrzonego bachora XD W każdym razie będę wieczorem :) czekaj na mnie i nie imprezuj beze mnie XD całuski :*Ehhh, brak zasięgu i wiadomość wylądowała w ,,oczekiwanych'', no nic, musi poczekać. W oczy wpadł jej katalog samolotowy, z owym zdjęciem na pierwszej stronie: Zabawne: “Hmmm jeżeli Bóg nie istnieje to kto zrobił to zdjęcie? Rozkmina... Loading... Nie mam pojęcia, może jakaś wiedźma jak ja lub ktoś na spadochronie, hmmmm chciałabym skoczyć na spadochronie”.Kolejny wstrząs , o wiele silniejszy niż poprzednie. Odezwał się głos pilota:- Tu kapitan Stewart, bardzo przepraszamy za opóźnienie. W tej chwili znajdujemy się nad Oceanem Atlantyckim, panują nad nim sztormy - wpadliśmy w trąbę powietrzną. Proszę jednak zachować spokój. Przewidywany czas na przybycie do Londynu to godzina 17.20 czasu uniwersalnego UTC+0.Caroline spojrzała na zegarek firmy Rolex. Lot trwał już 12 godzin, a czekały ją jeszcze co najmniej 3. Ehhh, gdyby nie opóźnienie, prawdopodobnie znajdowała by się już nad Wielką Brytanią, a nie na środku Atlantyku. Miała nadzieję, że chociaż kuzynka szczęśliwie dotarła do Akademika. Miała nadzieję, że Alicja nie będzie miała za jej za złe spóźnienia. 14.58 - dziewczyna wygląda przez okno, na szybie osadziły się kryształki lodu - temperatura na zewnątrz to - 23 stopnie. 14.59 - już się nie może doczekać Studiów. Zakupy, Londyn, Big Ben, Jim Beam, i najważniejsze - chłopcy! Sprawdziła jeszcze raz godzinę. Wybiła 15.00, jest zasięg! wiadomość dostarczona, spogląda przez okno - chmury. Nawet nie miała pojęcia co jej kuzynka wyprawia o godzinie 15.00...
niedziela, 6 kwietnia 2014
Rozdział 2 już w kwietniu ;)
Na samym początku chciałybyśmy przeprosić za dość długą nieobecność, wiadomo: szkoła, zaliczenia, wyjazdy, doszło także między nami do kilku kłótni na temat bloga. Na szczęście pogodziłyśmy się i postanowiłyśmy kontynuować opowiadanie o przygodach w Akademiku ,,Future''. Tak więc Rozdział 2 zostanie opublikowany 11.04 ;)
Pozdrowionka - Caroline i Aisling ;]
czwartek, 6 lutego 2014
Rozdział 1
wrześniowy poranek, akademik w Londynie
Dziewczyna obserwowała jak Valentine zmierzał do swojego pokoju przez długi korytarz .Lekko ją przerażał fakt, że jej nowy ,,kolega'' był wilkołakiem. Zadrżała i szybko weszła do swojego pokoju ,by się rozpakować i zająć czymś myśli. Nie ucieszyła się na widok 2 x 2 metrów kwadratowych, miała nadzieję, że będzie ciut więcej miejsca. Meble zrobione były z podróbki drewna, ściany bardzo wyblakłe, w kolorze wanilii. Po lewej stronie od wejścia znajdowała się malutka łazienka. Umywalka w rozmiarze mini miała już swoje lata, na szczęście prysznic wyglądał zachęcająco. ,,Ehh, w Polsce mamy wanny tzw. ,,bobsleje", ale trudno.''-powiedziała sama do siebie Alicja. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się ogromna szafa z lustrem po wewnętrznej stronie. Dwa łóżka - przy kaloryferku, wyglądały na stare lecz wygodne, biurko w rogu zachęcało do nauki (jeżeli ktoś w ogóle miał zamiar się uczyć :D), a szary telewizorek miał ,,aż'' 2 programy -,-. Najdziwniejsze w malutkim pokoiku były panele ponieważ były... wszędzie! Nawet w łazience! Alicja nie raz słyszała od kuzynki, która podróżowała po całym świecie, że tu mało kto używa płytek - i miała rację, także w tym że w łazience nie ma lustra (!), tylko goła ściana która wręcz prosi się aby coś na niej powiesić. Alicja wzięła się szybko za wypakowywanie ubrań z torby, na szczęście w ścianie znajdowała się duża szafa. Czarnowłosa zajęła dwie półki swoimi sukienkami, spódniczkami, bluzkami oraz dwiema parami spodni. Miała również kilka par butów: Martensy, dwie pary zwykłych trampek (Conversów: szare oraz niebieskie), parę eleganckich bucików na obcasach oraz buty zimowe. Zajęła łóżko po lewej stronie pokoju. Musiała zdążyć wypakować się przed 15:00, choć ciężko jej było to przyznać - mimo strachu - bardzo chciała skorzystać z dziwacznego zaproszenia. Zupełnie jak herbatka u Szalonego Kapelusznika, tylko bez myszy i Marcowego Zająca- zachichotała na samo skojarzenie z tą bajką. Obok łóżka stała mała szafka nocna, miała jedną szufladę i szafeczkę. Do szuflady zawędrowała elektronika taka jak: ładowarki, czytnik i kilka pendrivewów. Laptopa postanowiła władować wraz z torbą do wnętrza łóżka. Zostało tylko ułożenie książek i zeszytów na półce pod telewizorem, a także kosmetyków wraz z przyborami do higieny osobistej. Miała nadzieję, że kuzynka zdąży przyjechać na czas, ponieważ nie miała zamiaru iść do Valentina sama. Zbyt bardzo się bała, lecz otwarcie by się do tego nie przyznała. Postanowiła zadzwonić do Caroline, lecz w słuchawce usłyszała jedynie: ,,The number you're trying to reach is currently unavailable. Please, try again later''. Ehhh, najbardziej denerwujący głos na świecie, milutki głos ,,Pani'' w słuchawce działał jej na nerwy. Eh, no trudno, Caroline pewnie nie ma zasięgu... Spróbuje za jakiś czas. Ubrała pościel (która bardzo jej się spodobała) oraz rozłożyła resztę rzeczy. Miała troszkę czasu, więc zaczęła czytać książkę, którą zaczęła płynąc promem. Straciła rachubę czasu czytając ,,Dante Valentine'', więc nie usłyszała gdy do pokoju wszedł ,,ktoś ''. Owy ,,ktoś'' nie został zaszczycony nawet spojrzeniem Alicji, która skupiona była na czytaniu bardzo małych literek w książce, próbując nie oślepnąć. Oprócz tego uważała za niezwykły zbieg okoliczności fakt, że ,,wilczek'' z pokoju 320 ma dokładnie tak samo na imię jak główna bohaterka jej ulubionej powieści na nazwisko. Intruz odchrząknął: - -Ekhgem, eeee Salut! - powiedział wysoki chłopak o złocistych włosach, z ładnie zarysowanymi mięśniami i opalenizną. Jego przepiękne oczy na pozór radosne, skrywały ból. Czarnowłosa zawsze potrafiła rozpoznać smutek - nawet ten ukryty najgłębiej w sercu. Chłopak uśmiechnął się ciepło i powiedział: - Good evening. - Chyba raczej afternoon. - Pardon, mój angielski bardzo słaby. - Nic nie szkodzi. - Alicję uderzył akcent nowo przybyłego ,,ktosia". Był bardzo słodki i miły, nie był to jednak angielski akcent, był zbyt melodyjny. Typowo romański język. Jednak bardziej niż akcent, przyciągała uroda chłopaka. - Je et mon ami... - próbował znaleźć odpowiednie słówko, lecz nie miał pojęcia jakie. - Szukać pokój, 320. Alicja dobrze wiedziała kto mieszka w pokoju 320... oraz gdzie owy pokój jest. - Nic się nie stało - powiedziała Alicja lekko się jąkając wciąż otumaniona urodą chłopaka. To już drugi przystojniak! - Pardon beaucoup mademoiselle. - powiedział uprzejmie. No tak! Francuz, zabójczo przystojny francuz! W tej samej chwili do pokoju wszedł kolejny chłopak, jednak ani trochę nie przypominał przystojniaka nr 1 i nr 2. Chudy, pryszczaty rudzielec ubrany w kraciastą kamizelkę. - Ich grüße! Nazywam się Arnold Helmut Adolf Ichmagfannkuchen, pochodzę z Deutschland (wymawiając nazwę owego kraju rozpierała go niesamowita duma) , prócz wspaniałego Deutsch mówię także w 3 językach, English, Spanish, Français. A ty skąd jesteś? - Z Polski, nazywam się Alicja. - Phhhh, Polska - WIOCHA, ale żeśmy wam dali w dupę w '39! - Taa... - skrzywiła się na jego słowa. W tym momencie wtrącił się Francuz, który z grubsza zrozumiał ,,dupa'' oraz '39. Był bardzo dobry z historii, gorzej z językami i chemią. - Jeśli dobrze mi wiadomo, Poland win battle in '45. - Tak to prawda, co nie zmienia faktu, że TO Deutschland jest potęgą! Zresztą sami by sobie w życiu nie dali rady, Tusk rozpieprza im kraj, nie to co u nas. Angela Merkler to ma bogini!!! Niemiec obrzucił pełnym obrzydzenia spojrzeniem Alicję - Czy na pewno jesteś tylko z Polski? Jesteś jakby made in China. - Japan - moja babcia pochodzi z Japonii. - Phi, mieszane rasy! Hitler nie dałby Ci szans! Zagazował by Cię w 5 minut! A teraz wybacz, ale musimy iść do pokoju z Alexem, który jest tak głupi, że myli 5 z 20. Przyjechał na studia do Anglii nie znając kompletnie angielskiego... ALEX IDZIEMY, SCHNELLA, SCHNELLA! - Nawet operacja plastyczna nie pomogłaby mu z tym czymś na czole. - szepnęła konspiracyjnie do Francuza. - Uważajcie w nocy z kolegą , to może być zaraźliwe czy coś, tak jak głupota. - powiedziała z pełnym przekonaniem. - Tak, btw jestem Alicja a ty pewnie Alex. - De vous rencontrer :) - powiedział z uśmiechem Alex a następnie pobiegł za Arnoldem. Alicja nie zrozumiała Alexa, za to doskonale zrozumiała Arnolda. Nigdy nie lubiła Niemców, a ten typek nieźle jej zaszedł za skórę, sam fakt że będzie mieszkać 5 lat z Alexem i Valem przyprawiał ją o ból głowy. To będzie niezłe, 3 zupełnie różnych facetów w jednym pokoju... Nagle przypomniała sobie o ,,tea'', zorientowała się że zegarek (zwykły Gino Rossi) wskazywał 14.55. Za 5 minut powinna już pić herbatkę, jednak obecność Arnolda w pokoju 320 sprawiała, że Alicji zupełnie odechciewało się pić... Z drugiej strony, Val też tam będzie... Ten chłopak bardzo ją zaintrygował! 14.56 - tylko cztery minuty... Iść czy nie? Oh, gdzie ta Caroline? 14.58... iść? Było już za późno na rozmyślenia i wątpliwości. Otworzyła drzwi i ruszyła w kierunku pokoju 320. Zapukała, wysoki brunet otworzył jej drzwi i wpuścił do środka. - Alicjo wiedziałem że przyjdziesz, mój wilczy urok zawsze działa. - zamruczał pewny siebie. - Taaa z pewnością, chcę tylko udowodnić, że Polacy piją nie tylko wódkę :P - Ej no to był joke, tylko tak słyszałem, że lubicie sobie popić, ale wiem że Ruscy i tak lepsi ;) - Soûl comme un Polonais - rzucił Alex. - Co? - spytała Alicja. - Popularne francuskie powiedzenie, "pijany jak Polak". - Alex wystukał na ,,Tłumaczu Google'' a następnie uśmiechnął się. - Też je znam - Val przybił piątkę Alexowi - Czyli ktoś kto pomimo że się nachlał, zachowuje trzeźwe myślenie i sprawność fizyczną. Alicja nie wiedziała jak to odebrać, z jednej strony to komplement dla Polaków, z drugiej - co raz mniej podobało jej się co sądzą o jej rodakach za granicą. - Bez obrazy, no nie stój tak w drzwiach, wchodź! - rzucił Valentine, ciągnąc Alę do środka. Dziewczyna weszła do trzyosobowego pokoju 320 pod czujnym, wilczym okiem Valentina. Wybiła 15:00 - czas na ,,tea time''.
piątek, 31 stycznia 2014
O bohaterach
Poznajcie cztery główne postacie - Caroline, Alicję, Valentina oraz Alexandra. Starałyśmy się ,by postacie były jak najbardziej prawdziwe.
,,Jeśli nam się to udało, jeśli są prawdziwi, oznacza to bardzo wiele. Najtrudniej jest stworzyć coś naprawdę prawdziwego, a może nawet prawdziwszego od prawdy'' - E.Hemingway.
czwartek, 30 stycznia 2014
Alexandré Côte
Imię: Alexandré
Nazwisko: Côte ( franc. ,,wybrzeże'' )
Wiek: 20 lat
Rasa: Tryton
Skąd: Francja ( Lazurowe Wybrzeże )
Wzrost: 194 cm.
Charakter: romantyk, fan motoryzacji, ambitny, flirciarz, wierny, maniak komputerowy, imprezowicz, nieśmiały
Lubi: Ślimaki, horrory, surfing, windsurfing, pływanie , snowboard , narty (wodne oraz zwykłe)
Boi się: Psów
Nie lubi: Palenia, rasizmu, zdrad
Znaki szczególne: niewielka blizna na podbrzuszu
Sekret: Sika do umywalki, słucha Katy Perry i Miley Cyrus

Nałóg: Żelki
Studiuje: Medycynę
Historia postaci: . Jako dziecko, Aleksandré wciąż pływał i uprawiał sporty wodne. Mieszkał na Lazurowym Wybrzeżu. W wieku 11 lat, po śmierci ojca - przeniósł się z rodziną do Paryża. Podejmował się dorywczych prac ,by zapewnić rodzinie byt i wspomóc matkę. Dzięki stypendium - wyjechał do Londynu , by zapewnić sobie lepsze życie.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
